Świadectwa o łaskach

background

Świadectwa osób o łaskach otrzymanych za wstawiennictwem s. Urszuli Napierskiej

Jeszcze za życia s. Urszuli Napierskiej niektóre znające ją osoby, otrzymały za jej wstawiennictwem łaski od Boga. Podajemy kilka z nich, aby dostrzec w siostrze szczególne narzędzie w ręku Boga.

Powrót do zdrowia Teresy

Teresa zamieszkała w Gdańsku w Nowym Porcie opiekowała się s. Urszulą przez ostatnich 10 lat życia. W 2005 r. była w ciężkim stanie i za jej wstawiennictwem otrzymała łaskę zdrowia. W tym czasie przeszła operację na dwie zastawki serca. Kiedy lekarze dawali tylko pięć procent życia, cała rodzina modliła się o jej zdrowie. Pani Teresa w swoim pokoju nad łóżkiem ma fotografię i pukiel włosów s. Urszuli. W czasie choroby i w różnych problemach przyzywa na pomoc Siostrę, która, jak wierzy, pomaga jej i całej rodzinie. Od czasu jej powrotu do zdrowia rodzina doznaje ciągle Bożej pomocy. Mąż jest szafarzem nadzwyczajnym, a obydwoje byli długo w kościele domowym. To również przypisują wstawiennictwu s. Urszuli.

Cudowne wyjście Agnieszki z wypadku

W dniu 30.01.2000 r. pani Agnieszka miała wypadek. Zdarzyło się to na giełdzie meblowej w Pruszczu Gdańskim. Podczas silnego wiatru została uderzona w głowę drzwiami od samochodu. W związku z tym w okolicy góry czoła miała otwartą ranę, straciła przytomność i została zawieziona do Szpitala Kolejowego w Gdańsku.

Po założeniu szwów skierowano ją do przychodni chirurgicznej na czyszczenie rany, która bardzo wolno się goiła. Miała przy tym bardzo silne zawroty głowy. W tym czasie odwiedziła s. Urszulę. Przy pożegnaniu Siostra położyła swoją rękę na głowie pani Agnieszki. Od tej pory głowa przestała boleć. W międzyczasie chirurg dał jej skierowanie do szpitala na ściągnięcie ropy. Chociaż nic już nie czuła, udała się do szpitala. Lekarz prowadzący zdziwił się, że rana była czysta i zagojona. Wykonując gest złożenia rąk, powiedział: „To chyba cud”. Pani Agnieszka przytoczone zdarzenie wygojenia rany i ustania bólu przypisuje s. Urszuli.

Wymodlenie dobrego męża

Małgorzata ze Strzyżawy wstawiennictwu s. Urszuli za jej życia przypisuje wymodlenie dobrego męża. Pisze ona: „Mój mąż jest wymodlony przez s. Urszulę. Ja dłuższy czas byłam  panną. W wieku 31 lat dopiero wyszłam za mąż. Szukałam kogoś dobrego, wartościowego. Zawsze prosiłam s. Urszulę, aby modliła się dla mnie o odpowiedniego męża. Zaraz jak tylko poznałam mojego przyszłego męża, pojechaliśmy do Siostry, aby rozpoznała czy to ten będzie dla mnie. A Siostra tylko spojrzała na niego i powiedziała: „to ten, to jest ten twój wymodlony, na pewno to jest twój mąż”. I tak do dzisiaj jest dobrym mężem i ojcem dwójki naszych dzieci”. Obydwoje są w kościele domowym.

Powrót do zdrowia Haliny

Halina z Pruszcza Bagienicy mówi, że żyje i chodzi o własnych nogach dzięki Siostrze Urszuli. Mając 20 lat zachorowała na chorobę Burgera. Miała całkowity bezwład nóg, a potem całego ciała. Przez rok leżała nieruchoma. Wówczas jej brat ksiądz Remigiusz przywiózł do jej domu rodzinnego s. Urszulę, która bardzo zajęła się chorą. Sama nacierała i masowała jej nogi. Halina wierzy, że dzięki Siostrze mogła stopniowo dojść do siebie i wie, że ona uratowała jej życie.

O co poprosi Siostrę, wszystko jej załatwia

Pani Genowefa ma takie kontakty duchowe z Siostrą, że o co ją poprosi, to jej załatwia. W czasie przeprowadzki do nowego domu gdzieś zapodziała dowód osobisty, który był bardzo potrzebny przy meldowaniu. Kilka dni szukała i nie mogła znaleźć. Kiedy westchnęła do s. Urszuli i poprosiła ją o pomoc, zaraz znalazła się paczka, w której była torebka z dowodem osobistym.

Wierząc w świętość i wyjątkowość s. Urszuli chciała odnaleźć ten zakon, w którym Siostra zmarła, aby rozpocząć proces beatyfikacyjny.

Siostra błogosławiła na drogę

Krystyna z Tucholi wspomina zdarzenie, które miało miejsce w latach 80. w Gdańsku. W czasie pobytu u Siostry razem z ks. Remigiuszem, kiedy od niej odjeżdżali, nastąpiła kolizja samochodowa. Zawsze na pożegnanie s. Urszula stała w oknie i błogosławiła na drogę. Tymczasem samochód księdza, pomimo prawidłowych czynności, nagle ruszył do tyłu. Nastąpił wstrząs, huk i wpadli na betonowy słup z latarnią. Po wyjściu z samochodu okazało się, że jest spore wgniecenie na zderzaku. Kiedy zajechali na plebanię do ks. Remigiusza, wyszli wszyscy zobaczyć szkodę. Na zderzaku nie było żadnego wgniecenia ani śladu stłuczki. Był to dla nich szok i nie mogli uwierzyć, że nie ma znaku. Wszyscy byli zgodni, że s. Urszula pomogła i stało się coś nadzwyczajnego.

Jadwidze z rodziną załatwiła mieszkanie

Od listopada 2010 r. Jadwiga modliła się i prosiła Siostrę o załatwienie mieszkania. Rodzina mieszkała na poddaszu w bardzo trudnych warunkach. Nie mówiła nikomu, nawet mężowi, sama wniosła pismo do urzędu o przydział mieszkania w budujących się blokach koło stadionu. W tym czasie chodziła na cmentarz do s. Urszuli i prosiła ją o pomoc w tej sprawie. Ku wielkiemu zaskoczeniu całej rodziny w lutym 2012 r. otrzymała pozytywną odpowiedź z Urzędu Miasta, z powiadomieniem o wpłacie pewnej kwoty w krótkim terminie. Szybko zebrali potrzebne pieniądze i z końcem kwietnia tego roku przeprowadzili się do nowego mieszkania, wyproszonego za wstawiennictwem s. Urszuli.

Zdany egzamin

Małgorzata ze wsi Boręty zaświadcza, że jej córka Ewa w 2013 r. dzięki wstawiennictwu Siostry jedyna na roku zdała egzamin, do którego bała się podejść. Przed egzaminem dała córce zdjęcie s. Urszuli i powiedziała, żeby ją prosiła o pomoc w zdaniu egzaminu. Sama także gorąco się modliła w tej intencji. Po zdanym egzaminie Ewa powiedziała, że zawsze będzie nosić przy sobie zdjęcie s. Urszuli.

Back to top of page